Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/47

Ta strona została przepisana.
— 43 —

— Ty okradłeś bank i zabiłeś woźnego Caseya? — spytał.
Nie rozumiałam pytania.... Byłem jeszcze nieprzytomny. Ubrano mnie i włożono mi na ręce kajdanki. Detektywi przewrócili do góry nogami mój pokój, a potem zawieziono mnie do więzienia.
....Zaczął się mój proces.
Zostałem skazany. A jednak jam niewinny... Tak mi bądź świadkiem, Boże wszechmogący!
....Dowody, jak twierdzili adwokaci i prokuratorzy, były jasne.
Od nich się dopiero dowiedziałem, że w tę noc fatalną (jak się pokazało, przespałem wtedy martwy, jak kamień, blizko 24 godzin) okradziono nasz bank. Ktoś — jakiś szatan! — moim własnym kluczem otworzył podręczną kasę ogniotrwałą, w której naówczas znajdowało się przypadkiem ze 150,000 dolarów gotówki i za drugie tyle, złożony ch tego dnia do depozytu kosztowności.... Pieniądze i brylanty skradł — a mieszkającego obok woźnego Filipa, który nad biegł widocznie zaalarmowany światłem — zamordował.
....Straszne! Ty, Panie, wiesz, że ja tego nie jestem sprawcą.
....Zresztą dowodów nie brakło.
W pokoju moim znaleziono surdut mój z plamami od krwi na przodzie, zakrwawiony sztylet, 5 banknotów studolarowych, skradzionych z kasy bankowej i pierścień brylantowy, W drzwiczkach kasy ogniotrwałej znajdował się mój klucz. Zresztą ja znałem tylko kombinacyę kasy. Zamknąłem ją (to było często moim zwyczajem) imieniem najdroższej mojej żony, (kiedyindziej zamyka-