Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/494

Ta strona została przepisana.
— 490 —

na stół. Podniósł teraz rozdartą kopertę z kosza i przygadał się jej.
Tak jest! — list prawdopodobnie nie był przeznaczony dla niego.
Napis na kopercie zawierał obok nazwiska „von Felsenstein” tylko pierwszą literę imienia adresata — i dziwnym zbiegiem okoliczności kleks z atramentu, zrobiony zapewne już w jakiemś z biur pocztowych, przez które przechodził list, uczynił tę literę nieczytelną. Jeśli to było „A”, list był przeznaczonym dla ojca Konrada, jeśli „K” — dla niego samego.
Konradowi zimno się zrobiło na całem ciele.
Odczuł, że stoi w obec katastrofy — i że ta pomięta ćwiartka papieru, leżąca tam na stole, przynosi mu z za mórz, z poza dalekich lądów, jakieś wielkie nieszczęście, jakiś nowy przełom w życiu. Życie Konrada na pozór tak szczęścia pełne, dziwnie się plotło.... Przed 4ma laty wmieszała się w nie jakaś fatalność, jakaś tajemnica ponura. Czemu Jadwiga zerwała z nim tak niespodziewanie, czemu nastąpiło to w chwili zgonu jego rodzeństwa? Czemu potem ona wyjechała do Ameryki i co tam robiła? Nieraz zadawał sobie te pytania — i nie znajdował na nie odpowiedzi.... Trawił się przeto bólem i niepokojem. Teraz po drganiach swego serca odczuł, że stanie się coś, co rozedrze choć w części zasłonę owej tajemni-