Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/516

Ta strona została przepisana.
— 512 —

które ten najczęściej zamykał swą kasę, tem bardziej, że, jak wiemy z pamiętnika skazanego, były to zazwyczaj drogie dlań imię żony i nazwa wsi dziedzicznej; on mógł domieszać jakiś narkotyk do „cocktailu”, wypitego w saloonie w dzień zbrodni przez Ślaskiego, czem na 24 godzin odebrał mu przytomność; on, odprowadziwszy Śląskiego do domu, przebrał się w jego ubranie, a po spełnieniu zbrodni, krwawą odzież i nóż mu podrzucił.... To wszystko proste i logiczne. Ale jednej rzeczy nie mógł wiedzieć Felsenstein....
— Czego? — zapytał Gryziński.
— Tego, że w chwili zamknięcia kasy przez Śląskiego znajdowała się tam tak znaczna suma.... Kto zna manipulacye bankowe, wie, że przypadkowo tylko w kasie podręcznej mogło pozostać na noc tyle pieniędzy. O tym fakcie wiedzieć mógł tylko ktoś, pracujący w banku, znający jego manipulacye, obecny w biurze przy zamknięciu kasy, a bodaj przy deponowaniu skradzionej sumy i brylantów.
— I sądzisz pan....
— Sądzę, że tym „kimś” był Mallory, naówczas klerk bankowy.
— Dla czego nie kto inny?
— Dla wielu przyczyn.... Dla tego najpierw, że jest on jednym ze świadków w procesie. Piszą o tem Fox i Goggin. Był to niewątpliwie świadek oskarżający.... Już to coś