Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/541

Ta strona została przepisana.
— 537 —

jemniczych przestępstw — i na ich twarzach odbiły się zdziwienie i gniew.
Spotkała ich przykra niespodzianka.
Kilkanaście czy kilkadziesiąt kart było wyciętych z księgi!
Jakaś nieznana ręka wystrzygła je równo, tuż przy samej oprawie.... Nie można było wątpić: uczynił to ktoś, kto chciał, ażeby w ręce Robbinsa nie dostał się opis procesu Ślaskiego. Niewątpliwie wycięte numera musiały być te same, w których znajdowało się sprawozdanie z procesu.
Parę chwil wystarczyło do sprawdzenia, że tak jest w istocie.
Robbins podniósł teraz z ponad książki twarz ciągle bladą.
— To robota tych łotrów Foxa i Goggina.... — rzekł — Ale będzie to już ich ostatnia sprawka. Zapłacą za nią!
I pogroził w powietrzu palcem.
Homicz i Gryziński mocno byli zafrasowani.
— Cóż teraz będziemy czynili? — zapytał ten ostatni. Widocznie, uważał teraz sprawę niemal za przegraną.
Ale mały człowieczek, Robbins, już odzyskał poprzednią pewność siebie. Uśmiech już igrał na jego wargach. Wskazując gościom swoim miejsce przy biurku, rzekł:
— Siądźmy i pogadajmy. Ponieśliśmy drobną porażkę, ale to mniejsza... Odegra-