Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/558

Ta strona została przepisana.
— 554 —

Możesz nawet korzystać z towarzystwa tych panów i pań. Kompania to bardzo miła. Co do swojego bezpieczeństwa osobistego, to jest zapewnione.... Sam dyabeł cię tutaj nie znajdzie!
— Ty odchodzisz? — zapytał Kaliski.
— Tak.... Muszę iść nakłamać, co wlezie, temu ananasowi z Chicago, który kazał mi ciebie pilnować. Wystrychnęliśmy go pysznie na dudka!.... Jutro rano tu będę — i pogadamy o interesie... a właściwie o interesach, o których wspominałeś. A teraz.... good bye.
Za chwilę Kaliski pozostał na nowem miejscu sam, a program, zapowiedziany przez Szymka, wykonany został co do joty.
W ten sposób w śledztwie, które miał prowadzić Robbins urywało się znów jedno ogniwo... Tracono z widoku jedynego świadka, mogącego dać dowody winy barona Felsensteina.

VII.

Robbins, odkrywca najbardziej zawiłych zagadek i badacz psychologii cierpień ludzkich, nie stracił ani rezonu ani ochoty do pracy, gdy nić, którą już zdawał się trzymać, wymknęła mu się z ręki.
Karty, wycięte z rocznika „Leadera“, nie odebrały mu wiary w powodzenie sprawy.
Nie przeraził się też wcale otrzymaną na drugi dzień wieścią, że Dix-Kaliski, którego