Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/571

Ta strona została przepisana.
— 567 —

— Tak....
Roześmiała się.
— A to dziwne spotkanie....
— Istotnie — wybąknął Kaliski, a potem dodał: — Czy pani pozwoli się sobie przedstawić?
— Niepodobna — odrzekła — tu niema tego zwyczaju.... Zresztą ja pana znam.
— Zkąd?
— Z Pennsylwanii....
Nachyliła się mu do ucha i powiedziała jego nazwisko. On zbladł....
Ale ona zaraz dodała:
— Nie bój się pan.... Nie będę tego krzyczała na cały głos. Jesteśmy swoi; po co mamy sobie robić krzywdę? Zresztą na dowód zaufania powiem panu i moje nazwisko....
Tu znowu nachyliła się do ucha Kaliskiego i szepnęła:
— Jestem miss Steffi, śpiewaczka z truppy „minstrelów”. Widzieliśmy się przed paru laty w osadzie X. i w sąsiedniem miasteczku. Pamiętasz pan?!
— A.... — przypomniał sobie — Co za dziwny zbieg okoliczności!
Teraz zresztą miły uśmiech rozjaśnił twarz Kaliskiego. Istotnie, zauważył ją jeszcze w hotelu „Papy“ Cummingsa, a później, gdy po strasznych wypadkach w „Excelsior Works”