Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/597

Ta strona została przepisana.
— 593 —

gorączkowe majaczenia starca. I dziwne, nowo uczucia budziły się wtedy w sercu Konrada.
Czuł, że jedynem, wielkiem jego pragnieniem było uratowanie życia starca. Ale jakie nim kierowały pobudki? — sam nie był w stanie określić. Czy jako mściciel nieubłagany i twardy, chciał zachować jego życie dla tego, ażeby w dni sądu żywym jeszcze stawić go przed sędzią, Jadwigą — i wtedy dopiero zadać mu cios ostatni? Czy może tylko nie chciał, ażeby na nim, jako na synu, ciążyła odpowiedzialność, że ojca zabił wzruszeniami zbyt silnemi dla fizycznie zrujnowanego starca? Czy wreszcie była to może miłość synowska?..... Konrad nie był w stanie rozplątać tej sieci wrażeń, jakie odczuwał.
To pewna, że na widok tego starca, który jakkolwiek wielki przestępca, był jego, ojcem, uczuwał, w tych chwilach ciszy nocnej, litość ogromną.
Pytał się nieraz sam siebie:
„Kto jemu, synowi, kazał sądzić tego, którego lada chwila sam Pan Bóg mógł na swój powołać?“
To wszystko wpływało nań o tyle, że przybywszy do New Yorku, nie zaraz przedsięwziął starania w celu wywiedzenia się dokładnego adresu i miejsca pobytu Jadwigi. Dopiero, gdy staremu baronowi było już znacznie lepiej, zarządził odpowiednie kroki. Do-