Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/607

Ta strona została przepisana.
— 603 —
szy. Telegrafuj. Mallory musi tu być za trzy do czterech tygodni najwyżej.”

Jednocześnie przybył drugi detektyw, zatrudniony przez Szczepana.
Ten od czasu przybycia Konrada Felsensteina z ojcem do New Orleans, miał sobie polecone strzedz ich kroków. Była to misya, może ściśle ze sprawą Śląskiego nie połączona, której przecież Szczepan nadawał równą z tą sprawą wagą, większą jeszcze, jeśli podobna...
Przyniósł on niepokojącą wiadomość.
Pomimo choroby starego barona, obaj Felsensteinowie wyjechali. — Dokąd? — Do Kansas City, Mo.
Szczepan o mało co na tą wieść nie oszalał....
Wyjechali! — i to do miasta, gdzie bawiła obecnie Jadwiga.... Najbardziej ponure myśli zaczęły przechodzić mu przez głowę. Co oni mieli za cel? czego chcieli?
I już przed oczyma biednego Szczepana ukazywała się droga, przedziwnie piękna, jak zawsze, promieniejąca, jak słońce, stojąca przed ołtarzem do ślubu z odrzuconym niegdy przez siebie narzeczonym, Konradem?
Bladł i szalał....
Bo i po cóż innego mógł tutaj z tak daleka przybyć Konrad wraz z ojcem? Na myśl o tem krew zastygała w żyłach Szczepana. Znów rwał się do wyjazdu za nimi.