Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/619

Ta strona została przepisana.
— 615 —

wątpił, gotówby zaraz wyzwać na pojedynek... Urządził sobie nawet na dachu swej willi coś w rodzaju obserwatoryum astronomicznego i nieraz w różnych porach dnia i nocy wyłaził tam sam lub w asystencyi małego swego grooma i, jak mówiła wdowa Smith, przy pomocy swoich rur i szkieł „szukał po niebie tego, czego nie zgubił”.
Śmiano się z tego tylko.....
Z najbliższym swym sąsiadem, mieszkańcem sąsiedniej willi, major Griffith, pomimo, że mieszkał obok niego już od paru miesięcy, do żadnych przyjaznych stosunków nie doszedł. Najpierw Murzynem się brzydził — i twierdził że jego pies „Nero“ jest stokroć inteligentniejszy, aniżeli trzech doktorów i siedmiu adwokatów murzyńskich, razem wziętych. Powtóre, pałając nienawiścią do kobiet, zaraz po wprowadzeniu się do willi posłał swego służącego do sąsiada z przyjacielską radą, by ten precz oddalił swą służącą kobietę i na jej miejsce wziął sobie mężczyznę; gdy zaś stary doktor Murzyn groom’owi, przybywającemu z tą propozycyą, drzwi pokazał, nasz major zaklął tylko siarczyście wszystkiemi piorunami i dyabłami — i rzekł krótko o swym sąsiedzie:
— Niech idzie do piekła! Nie będziemy się patrzyli na tę wysłankę Beliala....
Pod tem malowniczem określeniem rozumiał Mulatkę (jeszcze wcale przystojną).