Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/625

Ta strona została przepisana.
— 621 —

na „Cat Island” nie zbraknie.... A... jeszcze jedno. Kup dużą pakę zapałek!
— Co dalej?
— Nic. My z Laingem zostaniemy tutaj — i ja podyktuję mu list, który Stefka zaniesie temu staremu pijakowi i waryatowi. Pismo Lainga będzie najlepsze... Nigdy go nie widział w życiu. Dyktować będę powoli, bo trzeba zastanowić się nad każdym wyrazem. Bardzo drażliwe bydlę z tego Morskiego!
— I co mu powiesz w tym liście?
— Że pojutrze... co dziś mamy? — czwartek.... otóż, że pojutrze, w sobotę.... powiedzmy w nocy z soboty na niedzielę.... nieznani złoczyńcy, już od paru dni włóczący się po wyspie, zamierzają wykraść mu jego skarb z „Cat Island“. Zbaranieje, kiedy to przeczyta! List dostanie dziś około północy w gospodzie „Old Rooster“, gdzie ma stałą kwaterę, skoro przybywa do miasta. Będzie już zbyt pijany, gdy się o tem dowie, ażeby coś przedsięwziąć tei nocy.... zresztą musi się namyśleć. Akcya więc nastąpi dopiero jutro. W każdym razie najpierw Stefka, potem ty będziecie go przez tę noc obserwowali.... Naturalnie, ty, załatwiwszy sprawunki, udasz się pod „Old Roostra” — i zluzujesz Stefkę.
— Znów dyabelstwo.... noc nieprzespana — mruknął głos basowy.
— Cicho tam.... nie buntować się! —