Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/63

Ta strona została przepisana.
— 59 —

niezbyt smaczną kolacyę, przeznaczoną dla pasażerów trzeciej klasy. Z jadalni między pokładowej, położonej głęboko w przedniej części kadłuba okrętu, wysypała się teraz na odgrodzoną specyalnie część pokładu masa podróżnych klasy trzeciej, brudnych, niepachnących, o twarzach chorowitych i wysuszonych biedę, rzadko tylko przetykana pyzatą buzią zadowolonego z życia dzieciaka lub bądź co bądź, kokieteryjną i uśmiechniętą twarzyczką młodej dziewczyny.
Jadwiga nie była wcale na kolacyi.
Chorowała od pierwszej chwili wejścia na okręt. Cóż robić! Duch był silny, ale ciało słabe. Teraz po czterech dniach podróży znacznie się jej polepszyło, nie o tyle jednakowoż, ażeby mogła z apetytem spożywać ciężką strawę trzeciej klasy. Żyła więc herbatą i lekkim bulionem, który sama sobie przyrządzała.
Znajdowała się już od piątej popołudniu na pokładzie.
Na pół leżąc na ławce, opierała się blada, z oczętami, podkrążonemi sino od cierpienia, na ramieniu drugiego dziewczęcia, stanowiącego rażący z nią kontrast. O ile Jadwiga odznaczała się kształtami posągowemi i wyrazem twarzy pełnym powagi, o tyle tamta była uosobieniem dziecięcej wesołości i trzpiotowstwa. Różowiutka, niewielka, złocista blondynka z dołeczkami na pulchnej, świeżej twarzyczce,