Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/649

Ta strona została przepisana.
— 645 —
Wiórki nawet zmiotłem i ze sobą zabrałem. Trzy dni jeszcze majstrowałem, nad twoimi przyrządami. Myślałem, że zwaryuję. Ale wreszcie trudności przemogłem. Dziś widzę i słyszę, jak gdybym siedział z nimi. Co za cudowny wynalazek. Niech żyje największy geniusz 19go wieku, Szczepan Homicz!”

II. Szczepan Homicz z New Orleans, La., do dra Gryzińskiego w St. Joseph, Mo., (depesza):

Środa, 9ta rano. — „All right”, mój synu... Telegrafuj, co zobaczysz i usłyszysz ciekawego. Całuję cię!”

III. Szczepan Homicz z New Orleans, La., do Robbinsa w Evanston, Ills. (depesza angielska):

Środa, godz. 2ga po południu. — Hurra! Niech żyje nasza sprawa.... W tej chwili dostałem do rąk jedyny zapewne komplet „Louisiana News“ z r. 1867, jaki istnieje na święcie. Ani jednej kartki nie brak. Proces Śląskiego zajmuje całe stronnice. Coś wspaniałego. Siadam do czytania. Przyjedziesz pan tutaj, czy zrobimy jak inaczej? Telegrafuj.

IV. Robbins z Evanston, Ills., do Homicza (depesza):

Środa. 4ta po południu. — Brawo, mój chłopcze! Czytaj i telegrafuj, mniej więcej, co godzinę, w miarę zresztą, jak znajdziesz co ciekawego. A znaleźć powinieneś. Trzymam gruby zakład, że