Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/668

Ta strona została przepisana.
— 664 —

On zresztą zabierze czeki i papiery wartościowe; może i z tego coś będzie.... Rozejdą się teraz każdy w swoją stronę (naturalnie! on ze Stefką razem) — i będzie wszystko dobrze. Przy pomocy papierów Ślaskiego „obłuska“ nieraz jeszcze Felsensteina, a przecież i szpiegostwo także coś warte.
Różowe horyzonty otwierały się przed Kaliskim, a i przed jego towarzyszami także.... A przecież od Kapitolu do Tarpei, od najwyższego tryumfu do najgłębszego upadku — krok tylko.
Sprawdzili to i oni...... na swej własnej skórze.
Już od dziesięciu minut wszyscy, pochyleni nad denerwująco dzwoniącemi złotem! sztukami złota i nad kosztownościami, zajmowali się podziałem zdobyczy, nie zważając na jęki leżącego nieopodal Morskiego, gdy oto nagle zabrzmiał w powietrzu krotki świst....
Sześć par silnych rąk trzymało ich za karki.
Zanim zdołali się zoryentować i wyrozumieć, o co idzie, już wszyscy trzej mężczyźni leżeli na ziemi skrępowani, a Stefkę, miotającą się ze swą ognistą żagwią, trzymało za ręce dwóch detektywów, pomocników Gryzińskiego.
Wprawa i praktyka policyantów chicagoskich okazała się tutaj w całym blasku.
Losy zmieniły się.
Ogary, polujący na Morskiego, zostali z