Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/679

Ta strona została przepisana.
— 675 —

plet „Louisiana News“ z r. 1867 z zupełnem sprawozdaniem z procesu Śląskiego, a nadto „affidavits“ od osób, obecnych przy zeznaniach starej Murzynki.
— Dobrze, a ułaskawienie?
— Zapewnione.... Dziś około dziesiątej oczekuję depeszy.
— Widziałeś go?
— Widziałem.... — oczy Homicza mimowoli napełniły się łzami — nieszczęśliwy, nieszczęśliwy starzec. Znajduje się w szpitalu więziennym. Powiedziałem mu, że jestem jego rodakiem, że znajduję się w podróży...... Płakał, jak dziecko, na dźwięk mowy ojczystej. Pierwsze jego pytanie było: czy Polska jest już niepodległa?... Gdym mu wyraził nadzieję, że może zostanie zwolniony, o mało nie omdlał.... Obiecałem wrócić do niego za dni parę.
Robbinsowi i Gryzińskiemu mimowoli łzy stanęły na oczach.
— Dosyć już.... dosyć! — zawołał Robbins — nadużywamy grzeczności tamtych panów.
Pobiegł do nich i przeprosił. Za chwilę wszyscy pięciu wsiadali do powozów, które ich powiozły do Hotelu Plantatorów. Przybyli tam o godz. 7ej rano.
Oczekiwało już ich wykwintne śniadanie.
Całe zresztą pierwsze piętro tego najwspanialszego w Kansas City hotelu było do rozpo-