Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/685

Ta strona została przepisana.
— 681 —

— Ci panowie mają tu prawo zasiadać... Najpierw p. Homicz podjął i przeprowadził śledztwo w tej sprawie.... On ją poruszył po latach 20tu.
— Kto mu dał do tego prawo? — pytał dalej Konrad tonem gwałtownym i wyniosłym.
— Kto? — odpowiedział Robbins, podnosząc palec do góry — Bóg sam, który daje ludziom dobre natchnienia.... Co? — poczucie sprawiedliwości, które nie pozwala uczciwemu człowiekowi widzieć krzywd i bezprawi nie naprawionych.... Ośmiel się pan tym prawom zaprzeczyć!
Głos jego brzmiał uroczyście — i istotnie Konrad nie znalazł na te słowa odpowiedzi.
— Zresztą — ciągnął po chwili Robbins spokojnym już tonem, wskazując na Homicza i Gryzińskiego — ci panowie zbierali dowody w sprawie, są świadkami i choćby dla tego obecność ich jest potrzebną....
W tem miejscu sędzia Outhwaithe przerwał Robbinsowi:
— Przepraszam! O ile rzecz rozumiem, sprawa, zajmująca nas w tej chwili, ma być traktowaną jak najkonndencyonalniej. Słusznie tedy ten pan — wskazał ręką na Konrada — zapytywał, co usprawiedliwia obecność w tej sali pp. Homicza i Gryzińskiego.... Usprawiedliwiono ją. Ale logika rzeczy każe nam zapytać z kolei, jakiem prawem jest obecny ten pan, sam?