Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/692

Ta strona została przepisana.
— 688 —

was zapytać o opinię: czy na zasadzie tych, a nie innych danych, możnaby w drodze sądowej uzyskać uznanie niewinnym nieszczęsnego Śląskiego i rehabilitacyę jego czci?
Nastała teraz chwila stanowcza. W wielkiej hali zapanowała cisza.
Tylko trzej prawnicy naradzali się ze sobą szeptem. Wreszcie po pięciu minutach powstał gen. Quincy z Massachusetts.
— W imieniu własnem i kolegów oświadczyć z żalem muszę: Nie....
— Czemu? — wyrwało się mimowoli Homiczowi.
— Ponieważ — ciągnął dalej głosem równym i spokojnym znakomity prawnik — dowody nam przedstawione, nie są takie, jakich w podobnie trudnej sprawie wymaga prawo. Rękopism Ślaskiego jest wzruszający, ale prawnie niczego nie dowodzi.... Listy cyfrowe nie są pisane ręką Felsensteina. Zeznania lOOletniej Murzynki są niejasne, a zresztą czyż w tym wieku może ona mieć zupełną jasność umysłu? Najbardziej cennym dowodem są klejnoty, znalezione w posiadaniu Morskiego-Millera, ale i te mogą wskazywać tylko to, że i on był uczestnikiem czynów występnych, nie są zaś dowodem stanowczym niewinności Ślaskiego.
Homicz był ciężko rozczarowany.
— Na cóż więc nam przydały się te dowody? — wołał.