Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/704

Ta strona została przepisana.
— 700 —

Robbins przeprosił najpierw szanowną przełożoną pensyi, że ją fatygował w czasie tak fatalnym.
— O, to nic.... — rzekła miss Hunter, — jak pan widzisz, nawet nie zmokłyśmy....
Nastąpiły prezentacye, poczem Robbins prosił przełożoną o słówko rozmowy na osobności.
Na jedną chwilę pozostawieni zostali razem, obok siebie: Homicz z Jadwigą, a Gryziński z „Sarenką“.
Córka Morskiego figlarnie uśmiechała się do starego, wąsatego wygi lwowskiego, a on niemal z wyrzutem sumienia patrzał na dziewczę, wesołe i urocze, nie domyślające się, że w tym samym gmachu znajduje się jej stary „tatulo” i jakie nad nim zawisły ciosy.
Inna rzecz była ze Szczepanem.
Schylony do ukłonu, słyszał jak szmer jakiś daleki i niezrozumiały, nazwiska przełożonej i dwóch panien; czuł, że znajduje się przed Jadwigą, ale nie śmiał na nią podnieść oczu, ażeby nie wyczytać w jej twarzy wyroku śmiertelnego....
Trwało to przez chwilę; położenie było bardzo ambarasujące. Naraz ciche, jak szelest wiaterka, łagodne i miękkie, jak muzyka harf eolskich, doszły do uszu jego owe wyrazy:
— Panie Szczepanie....