Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/73

Ta strona została przepisana.
— 69 —

Podawano sobie niesłychane rzeczy.
W trzeciej klasie była podobno straszna bójka.... Dwóch emigrantów pozabijało się na śmierć. Majtek zastrzelony. Dano kilkanaście wystrzałów. Poszło o kobietę,... Bezpieczeństwo podróżnych były zagrożone. Śród tłumu międzypokładowego może wyniknąć krwawy bunt itd. itd.
Najodważniejszym z Amerykanek z pierwszej kajuty drżał głos, gdy opowiadały te wypadki. A nawet jedna z pań, ściskając rączkę maleńkiego rewolweru, istnego bawidełka w prześlicznej oprawie ze słoniowej kości, oświadczyła:
— Pięć trupów padnie, zanim mnie wezmą!
Że coś w tem być musiało, dowód ten, iż oficerowie chodzili, jak powarzeni, a dostęp do kajuty kapitana i oddziałów służbowych był wzbroniony. On sam był zamknięty u siebie. Pasażerom z 3ej klasy nie pozwolono wychodzić na pokład. Gospodarz okrętu biegał wciąż to do 3ej klasy, to do kajuty kapitana, to coś szeptał z niektórymi z pasażerów.
Dopiero około godziny 12ej wszystko się wyjaśniło.
Do salonu pierwszej klasy wszedł elegancki i pulchny kapitan z siwemi, pięknie przystrzyżonemi bakenbardami — i głosem poważniejszym, niż kiedykolwiek, oświadczył: