do tej chwili starą książkę do nabożeństwa, pamiątkową książkę. Krewni pani Lipińskiej raczyli oddać tę książkę, ponieważ było o niej oddzielnie wspomniane w testamencie...
— Książkę do nabożeństwa! — zawołał pan Onufry.
W tej chwili przyszło mu do głowy, że w papierze, który tam jeszcze leżał na biurku, wsunięty w sekundzie przyjścia Heli pod inne książki i papiery, była również mowa o... „książce do nabożeństwa“. Zestawienie zapewne przypadkowe, niewątpliwie! Ale... ten papier znaleziony w hotelu w Piotrkowie; opiekunka Jadzi Lipińskiej posiadała hotel w Częstochowie...
Panu Onufremu zdawało się, że w głowie zabłysnęła mu jakaś jasność... Zestawiał fakta, wyrazy, przypuszczenia. Z przed jego oczu na chwilę zniknęła Hela, pokój, blask świec, stojących na biurku. Myślał.
Obudził go dopiero pacałunek i głośny śmiech dziewczęcia.
— Znowu? — wołała Hela — papa znów zamyślony?...
Klasnęła w ręce.
— No i niech papa powie, że nie jest zakochany!...
W tej chwili w jej lekkim ptasim mózgu, zrodziła się jakaś nowa myśl. Wyjęła z kieszonki maleńki, zasiany brylantami zegareczek i rzuciła nań okiem.
— Ósma, już ósma... Boże mój! Co pani Śniadowicz powie? I dorożka czeka na mnie godzinę...
Rzuciła się na szyję ojcu.
— Uciekam. A pamiętaj, papo, że winę dzisiejszej wycieczki wobec „madame“ bierzesz na siebie! — Za
Strona:Henryk Nagiel - Sęp.djvu/121
Ta strona została uwierzytelniona.