Strona:Henryk Nagiel - Sęp.djvu/135

Ta strona została uwierzytelniona.

— O ile rozumiem, dla „jego“ dobra powinien pan wiedzieć wszystko?..
„Julek“ skinął głową.
— Opowiem więc całą moją historję... opowiem, jak się poznaliśmy.
Była to dramatyczna opowieść.
Jej ojciec, burmistrz w niewielkiem miasteczku na prowincji, dostał pomięszania zmysłów, kiedy była jeszcze maleńką. Miała wtedy zaledwo trzy latka.
Matka z nią i jej starszą siostrą, naówczas dwunastoletnią dziewczynką, przyjechała do Warszawy. Ojciec przy pomocy dalekich krewnych został umieszczony w szpitalu Bonifratrów, gdzie w kilka miesięcy umarł; dla nieszczęśliwej kobiety z dwojgiem dzieci zaczęła się straszna walka o byt.
Po pięciu latach ślęczenia nad igłą skończyła na suchoty. Dwoje dziewcząt pozostało w nieopłaconem mieszkaniu, bez kawałka strawy i sposobu do życia... Józia, starsza, miała już siedemnaście lat i mężczyźni spoglądali na nią z upodobaniem. Chodziła od dwóch lat do magazynu, brała trzy ruble pensji na miesiąc.
Czy podobieństwem było żyć za te pieniądze?
Skończyło się na tem, że padła ofiarą jednego z wielbicieli, który ją od pewnego czasu prześladował swemi zaczepkami... Był to aktor któregoś z teatrzyków ogródkowych, goszczących wówczas w sezonie letnim w Warszawie.
Nie znalazł on nic lepszego dla biednego dziewczęcia, jak propozycję wstąpienia do ich towarzystwa. W ten sposób mógł ją ciągle mieć przy sobie, a jedno-