Strona:Henryk Nagiel - Sęp.djvu/172

Ta strona została uwierzytelniona.

Na tem słowie położony był akcent.
— Tak jest, nasz... — odpowiedział p. Onufry.
— I to jeszcze nie wszystko... List zawiadamia o wysłaniu przekazu na koszta na tysiąc rubli.
— Tysiąc rubli?
— Otóż, chciałem zapytać ciebie: czy chcesz mieć z tego pięćset?..
— Kiedy?
— Zaraz..
— Jak to? Przekaz już zainkasowany?
— Jeszcze nie, ale ja gotów jestem zaforszusować...
— Ach!..
Pan Onufry z flegmą wydobył z kieszeni gruby pugilares i odliczył pięć storublówek. Położył je na stole. Na ten widok oczy Robaka zapaliły się mimowoli dziwnym połyskiem... Wyciągnął rękę w kierunku pieniędzy. Ale były komornik zatrzymał jego dłoń...
— Powoli — rzekł z lekkim uśmiechem na ustach — a skrupuły?
— Kpisz?..
Za chwilę pieniądze przeszły do kieszeni Robaka. Ajent pana Onufrego wyprostował się na krześle, wyglądał teraz zupełnie inaczej. Miał bez porównania pewniejszy siebie wyraz twarzy.
— I co robić? — pytał.
— O, jak na teraz, będziesz miał dość łatwą a nawet przyjemną robotę...
Robak spoglądał na byłego komornika z oczekiwaniem.