się nie spuszczać jej z oka... Wreszcie pogadamy o niej.
Konferencja p. Onufrego i jego pomocnika trwała jeszcze dobrą godzinę. Rozmawiali po cichu, zbliżywszy do siebie głowy. Oczy Robaka, zarzyły się jak dwa rozpalone węgle.
Przez tydzień, który nastąpił po dniu tak dlań obfitym w wypadki, adwokat „Julek“ również nie próżnował.
Przeciwnie działalność jego miała cechę niemal gorączkową...
Widział się jeszcze dwukrotnie z Władką i rozpytywał o wszystkie szczegóły stosunku z Stefkiem, przeglądał akta sprawy w sądzie i u siebie, konferował nawet z jednym ze starych kolegów, najznakomitszym z pomiędzy owoczesnych obrońców karnych. Wreszcie odwiedził Stefana Polnera w więzieniu.
Wrócił ztamtąd niewymownie rozdrażniony.
Widok chłopca zepsuł mu całą resztę spokoju... Dzieciak strasznie zmizerniał, był blady, zaniedbany, z zaczerwienionemi od płaczą oczyma. Wyglądał jak