Strona:Henryk Nagiel - Sęp.djvu/212

Ta strona została uwierzytelniona.

Władka odrazu zresztą wytłumaczyła przyjaciołom, że nie może i nie powinna ofiarować Jadzi gościnności u siebie. Spuszczając oczy, mówiła z prostotą:
— Nie zapominajcie panowie, kto ja jestem... I jeszcze po tej strasznej sprawie!
Obiecała jednak znaleźć dla biedaczki przytułek u jakiej poczciwej choć prostej kobiety. Po krótkim namyśle wybór jej padł na starą maglarkę, u której niegdyś sama po wyjeździe siostry znalazła przytułek i pomoc...
Jadzia, która powoli przyszła do siebie, gdy jej przedstawiono projekt, zgodziła się na wszystko, czego chciał Ludek Solski. Kochała go i wierzyła weń.
Oto w jaki sposób Jadzia tegoż jeszcze wieczora została zainstalowana u maglarki na Lesznie. Znalazła się w oddzielnym, czystym pokoju, należność za komorne z góry za miesiąc zapłacił poczciwej kobiecie Ludek. Pokoik był miły i przyjemny, a okna wychodziły na ogród. Przedstawiał jedną niedogodność: dochodził doń zbyt często łoskot niedaleko położonych magli. Ale gdzież niema wad i niedogności?..
To też Jadzia była niemal szczęśliwą, gdy ją nazajutrz o ósmej rano zbudził głośny turkot machiny.
Z początku nie mogła sobie przypomnieć, co się z nią stało. Próżno szukała otoczenia, w którem się budziła co ranka. Wkrótce jednak uprzytomniła sobie wypadki poprzedniego dnia. Po wrażeniu dotkliwego bólu, jakie jej sprawiło wspomnienie przykrej sceny na pensji, nastąpiło uczucie zadowolenia. Więc on ją kocha.. na-