— Najpierw — Stefan Polner nie jest winien zabójstwa.
— To niewątpliwe!
— Powtóre on i Jadzia Lipińska są bliźniętami.
— Rzecz do sprawdzenia...
— Potrzecie — oboje z racij, których wyjaśnić sobie nie jestem w stanie, ulegają zaciętemu prześladowaniu, którego rezultem co do niego skazanie za zabójstwo, co do niej tymczasem — oskarżenie o kradzież...
— Przypuśćmy.
— Po czwarte — prześladowanie, o którem mowa, wynika z tego samego źródła, z którego pochodzą tajemnicze listy, otrzymane przezemnie i przez narzeczoną mojego klijenta...
Adwokat „Julek“, rumieniąc się trochę, po raz pierwszy przyznawał tytuł „narzeczonej“ Władce.
Na wązkich wargach b. ajenta wykwitnął lekki uśmiech.
— Co jest niewątpliwem — ciągnął adwokat — to, że obydwa listy pochodzą od jednej osoby...
— Tak.
— Która jest sprawcą prześladowań...
— To właśnie można zakwestjonować!
„Julek“ spojrzał zdziwiony.
— Jak kwestjonować? — zapytał jeszcze raz.
— Tak. Ale idźmy śladem pańskich wniosków, panie mecenasie... Potem nastąpi krytyka.
Ta uwaga zdekoncertowała trochę „Julka“. Po chwili jednak rozchmurzył twarz.
Strona:Henryk Nagiel - Sęp.djvu/249
Ta strona została uwierzytelniona.