Adwokat zatrzymał się przed „Frygą“.
— Słowo daję, pan jesteś w swojej specjalności gienijalny!..
„Fryga“ był wysoce zakłopotany.
— O niech pan mecenas nie żartuje!..
— Jakkolwiekbądź — dorzucił po chwili — to rozwiąże kwestję: Czy podobieństwo jest tylko przypadkowe, czy też w samej rzeczy mamy do czynienia z bliźniętami? Potem, będziemy wiedzieli czego się we wszystkich punktach trzymać i jak dalej prowadzić swe działanie.
Wybiła godzina jedenasta.
„Julek“ był głęboko poruszony. Przebiegał szybko pokój, gestykulując i mrucząc pod nosem:
— Tak... tak...
„Fryga“ spoglądał nań z uśmiechem, w którym przebijał się pewien odcień tryumfu.
Wtem za drzwiami dał się słyszeć szmer głosów.
Drzwi otworzyły się szeroko i stanął w nich Ludek Solski, blady, z ubraniem w nieładzie. Adwokat posunął się na jego spotkanie. Zrozumiał odrazu, że stało się coś niezwykłego.