Marzenia biednej Janiny nie ziściły się, a przynajmniej ziściły zaledwo w części. Jej miodowy miesiąc nie trwał długo. W dwa tygodnie potem telegram przywiózł straszną wiadomość z Genewy... Podczas wycieczki na jedną z okolicznych gór, młodej doktorowej Molskiej poślizgnęła się noga. Spadła w przepaść i zabiła się na miejscu. Okropny wypadek został niezadługo stwierdzony urzędowemi świadectwami. Długo opowiadano sobie w Warszawie o tem niespodziewanem fatalnem nieszczęściu...
Jeszcze za kilka tygodni przywieziono do Warszawy zwłoki młodej kobiety. Razem przybył nieszczęśliwy mąż. Trudno wyobrazić sobie jego rozpacz. Na kolei powitała go osiwiała z boleści baronowa von Kugel. Zięć i teściowa, łkając, padli sobie w objęcia. Boleść doktora Molskiego była tak widoczna, że nawet złośliwe plotki nie oszczędzające nikogo, tym razem umilkły...
Po wspaniałym pogrzebie, przystąpiono z konieczności do rozpatrzenia interesów. Gustaw zrazu chciał się zrzec wszelkich korzyści, zapewnionych mu przez intercyzę. Nie pozwoliła na to baronowa. Całując go w czoło, rzekła:
— Ona tak chciała... Bądźmy posłuszni jej woli!
Była to zacna kobieta ta baronowa, a swe nieszczęśliwe dziecko kochała nad życie. Zresztą, zupełnie niezależna, posiadała duży osobisty majątek.
Jak tylko formalności prawne nie wymagały jego obecności w Warszawie, doktór Molski wyjechał za granicę. Przed wyjazdem mówił do baronowej:
Strona:Henryk Nagiel - Sęp.djvu/28
Ta strona została uwierzytelniona.