Była dziewiąta wieczorem.
W sali Sądu Okręgowego panowało gorąco nie do zniesienia. Powietrze było duszne, nasycone wyziewami gazu i oddechem tłumu. Zdawało się, że gorączka namiętności, które się od dwóch dni rozbijały o pokryty czerwonem suknem stół sędziów, uczyniła atmosferę tak ciężką...
W tej chwili, po ostatnich słowach obrońcy, replikującego prokuratorowi, po ostatniem łkaniu, które się wyrwało z piersi skazanego, siedzącego na fatalnej ławie, sąd, postawiwszy pytania, wyszedł na naradę. Woźni otwierali drzwi, ażeby wpuścić do sali nieco powietrza, gaz syczał w mlecznych kulach szklannych, a pomiędzy widzami życiowej tragedyi, która się tu rozgrywała, poczynał się ruch.
Podnosił się gwar rozmów. Zamieniano uwagi najpierw szeptem potem głośniej... Utworzyły się za kra-
Strona:Henryk Nagiel - Sęp.djvu/30
Ta strona została uwierzytelniona.
CZĘŚĆ PIERWSZA.
ZBRODNIA W ROGOWIE.
ROZDZIAŁ I.
Skazany.