Strona:Henryk Nagiel - Sęp.djvu/309

Ta strona została uwierzytelniona.

Zamknąwszy drzwi, znalazł się on w ciemności. To jednak nie zakłopotało go bynajmniej. Posuwał się powoli, macając po ścianach rękoma. Widoczna zresztą, że miejscowość, gdzie się znajdował, nie była dlań nieznaną. I w samej rzeczy... Tędy zaprowadziła go kiedyś na pierwsze spotkanie z „Sępem“ gospodyni „Czarnego Domu“; tędy najczęściej przybywał na tajemnicze schadzki z drem Ericksenem.
Wkrótce Robak znalazł się przy drzwiach, prowadzących do znanego mu gabinetu „Sępa“.
Drzwi były zamknięte. Ale to nie mogło powstrzymać takiego specjalisty, jak Robak... Wytrych zaskrzypiał — i drzwi stanęły otworem.
Dotąd Robak kierował się w ciemności...
Teraz wydobył z nieskończenie głębokich swych kieszeni ślepą latarkę. Dyskretne światło padło na znany już nam pokój antresoli, nizki, o zamkniętych oknach... Postawił latarnie na gierydonie i wrócił do drzwi.
— Należy je zamknąć — szepnął. Trzeba mieć bądź co bądź odwrót zabezpieczony!..
Próbował zamknąć drzwi jednym z kluczy, a gdy to się nie udało, wbił w ramę jakieś dwa haczyki, które utworzyły rodzaj zasuwki.
— Teraz dobrze, — mruknął z obrzydliwym uśmiechem na ustach.
Robak rozejrzał się po pokoju. Pewnym krokiem skierował się do stojącego nieopodal biurka, przy którem zwykle siadywał sam „Sęp“. Postawił na biurku latarnię, następnie wyjął z kieszeni i położył obok niej wielki rewolwer oraz bokser.