W chwilę po wyjściu Jastrzębskiego z kamienicy przy ulicy Kapitulnej, z sieni wysunęła się maleńka, ruchliwa figurka.
Był to nowy od kilku dni lokator pana Onufrego, szewc.
Postać rozejrzała się uważnie do koła, wreszcie skierowała szybko w stronę Miodowej. W kilkanaście minut przebiegła Miodową i Długą i znalazła się na Nalewkach przed domem, w którym mieszkał adwokat „Julek.“
Brama była jeszcze otwarta.
Postać skierowała się bez wahania na słabo oświetlone schody, na których pozostała przez parę minut na jednym z najciemniejszych ich zakrętów, coś poprawiając około siebie. Potem posunęła się dalej — i za chwilę do drzwi adwokata dzwonił... „Fryga.“
Otworzył mu sam „Julek.“
— A bywaj-że pan, bywaj!... — wołał adwokat.
— Wiem, wiem... pan mecenas pragnie mnie widzieć.
— Spotkałeś pan Tomasza?
— Nie.
— Posłałem go do pana z listem.
— A w liście pan mecenas zapewne pisze, że przyszła awizacja do sprawy w izbie?
Strona:Henryk Nagiel - Sęp.djvu/381
Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ VII.
W przededniu odkryć.