— Chwałaż Bogu!
— Po drugie, jest wprawdzie chora i nieprzytomna, ale, o ile się zdaje, nie grozi jej żadne poważniejsze niebezpieczeństwo. Po trzecie, znajduje się w Sobolówce, folwarku pana Aleksandra Jastrzębskiego...
— Czy podobna?
— Tak jest, panie mecenasie.
— Ależ to dowodziłoby, że Jastrzębski stanowi jednę rękę z prześladowcami dwojga sierot. To obala wszelkie pańskie rozumowania...
— Bynajmniej, panie mecenasie. Zapewniam pana, że panna Jadwiga znajduje się w Sobolówce przypadkiem. Jastrzębski znalazł ją, wracając po nocy do domu... Leżała przy plancie kolei zemdlona i wyczerpana. Podniósł ją i zawiózł do siebie. Był to z jego strony po prostu czyn chrześciański.
— I nikomu nie dał o tem znać?
— Nie wiedział nazwiska biedaczki, która, wyczerpana strasznemi wrażeniami fatalnej nocy, wpadła w gorączkę... Przy sobie miała tylko woreczek ręczny z paru drobiazgami kobiecemi i książką do nabożeństwa. O nazwisku i sytuacyi swego przypadkowego gościa, pan Jastrzębski dowiedział się dopiero dziś... przed godziną...
— I zkąd pan to wszystko wiesz?
„Fryga“ uśmiechnął się.
— Za długo byłoby opowiadać... Dość, że wiem. Wracam do panny Jadwigi. Przywieźć ją do Warszawy, lub też otoczyć opieką na miejscu, nie będzie teraz trudnem. Pan Jastrzębski zgodzi się na wszystko,
Strona:Henryk Nagiel - Sęp.djvu/385
Ta strona została uwierzytelniona.