Strona:Henryk Nagiel - Sęp.djvu/391

Ta strona została uwierzytelniona.

Szanse dwóch wielbicieli nie były jednakowoż równe. Szkłowicz, pomimo że nieco starszy od Molskiego, widocznie wyprzedzał swego współzawodnika we względach primadonny. Wkrótce nie mogło już być pod tym względem wątpliwości.
Był to mężczyzna wysoki, silny, o szerokich barkach, o twarzy jasnej i otwartej, sympatyczny dla wszystkich, którzy go tylko poznali. Posiadał znaczny majątek i pochodził z bogatej rodziny mieszczańskiej. Obliczano jego fortunę, złożoną z fabryki garbarskiej, dwóch kamienic i kapitałów w gotówce, na jakie dwa kroć sto tysięcy rubli z górą. Wówczas był to milion z ogonem. Jakkolwiekbądź, wszystko mówiło za nim.
To też wkrótce w teatrze wiedziano, że Jan Szkłowicz jest wielbicielem pierwszej tancerki. Dowiedział się o tem i doktór Molski, a jeśli miał jeszcze jaką nadzieję, stracił ją ostatecznie, gdy pewnego popołudnia podczas wizyty u prima-baleriny pokazano mu drzwi z powodu zachowania się zbyt... przedsiębiorczego. Odtąd zdawał się nie myśleć więcej o artystce. Bywał w teatrze rzadko, na ulicy unikał panny Polner. Ci jednak, którzy go znali bliżej zapewniali, że była to rezygnacja pozorna i że w namiętnym charakterze Molskiego, pełnym uporu i energii, nie leżało bynajmniej takie poddanie się.
Wkrótce jednak zmieniono zdanie. D-r Molski zaczął bywać coraz częściej w domu wdowy po bo-