Strona:Henryk Nagiel - Sęp.djvu/404

Ta strona została uwierzytelniona.

wną sprężyna wypadków, roztaczających się przed naszemi oczyma. Dają one pojęcie o jego zamiarach i sposobie ich urzeczywistnienia. Od chwili, na której skończyłem, działanie przenosi się do nas, do Warszawy.
Teraz występują na pierwszy plan postacie ajentów „Sępa.“ On sam kierował tylko ich czynnościami z Paryża, osobiście nie chciał kłaść palca między drzwi. Ajentów tych było dwóch. Jeden z nich to ów Wurm, o którym wspomina w swoim dzienniku, inaczej Robak, człowiek, podmawiający Kobuza do fałszywego zeznania, zabójca z Nowej Pragi. Pomimo przeszłości burzliwej i pochodzenia z dobrej sfery, jest to łotr dość zwykły, posiadający pewną dozę inteligencji, niebezpieczny, ale nie zdolny powziąć i przeprowadzić śmielszych planów. Jednem słowem — wykonawca.
Robak nie był w stanie zrobić wszystkiego sam. Należało poszukać w Warszawie kogo innego — „obwiesia,“ jak się wyraża dziennik, bardziej sprytnego, więcej głowę niż rękę. Znaleziono go. Jest nim... pan Onufry Leszcz, były woźny i komornik, właściciel kamienicy na Kapitulnej. Trafił doń Robak, znający go dobrze z czasów poprzedniego pobytu w kraju. Wybór został zaakceptowany przez „Sępa“ i działanie rozpoczęto...
Jeśli „Sępowi“ szło o inteligencję — Leszcz, skończony łotr i hypokryta o pozorach poczciwego mieszczanina, miał jej aż za dużo. Wycofawszy się z interesów, posiadał kamienicę i kapitalik, które nie jednemu wystarczyłyby najzupełniej... Dla niego było to za mało. Pomimo pozornego spoczynku, Leszcz ciągle prowadził i prowa-