Władysława M.... robiła znaczne wydatki, dochodzące do paruset rubli.
Rzeczywiście, były to fakta bardzo uderzające.
Posłany na Kapitulną ajent policyjny, przyniósł sędziemu w półgodziny ich stwierdzenie, a sam sędzia przypomniał sobie wszystkie opowiadania sługi Barbary, gdy był na plebanii. Już wtenczas zdawała mu się dość dziwną nieobecność chłopca w nocy, kiedy spełnioną została zbrodnia.
Było to aż za dużo, ażeby przyaresztować Stefana.
Zaczęło się śledztwo, a każda godzina przynosiła nowe poszlaki.
Barbara, zbadana umiejętnie, opowiedziała w ogólnych zarysach stosunek, jaki poznała w ostatnich dniach pomiędzy księdzem Andrzejem a Stefanem, służba stwierdziła częstą nieobecność chłopca na plebanji, wyjaśniono, że dnia, kiedy odkryto zbrodnię, chłopiec miał wyjechać do Kalisza... Mieszkańcy ulicy Kapitulnej opowiedzieli w najdokładniejszych szczegółach, dzieje stosunku chłopca i kelnerki... Sprawdzono, iż nazajutrz po spełnieniu zbrodni, Władysława M.... kupiła okrycie wiosenne za pięćdziesiąt rubli i materjał na suknię za dwadzieścia parę rubli, wreszcie, zapłaciła żydówce kilkanaście rubli długu.
Sam mecenas, wezwany za świadka, musiał przyznać, iż na prośbę kapłana, wyrobił chłopcu miejsce w Kaliszu umyślnie, ażeby go oddalić z Warszawy. Mimowoli wyrwała mu się wzmianka o pieniądzach, które chłopiec, odebrawszy od niego dla oddania księdzu, miał jakoby zgubić.
Strona:Henryk Nagiel - Sęp.djvu/71
Ta strona została uwierzytelniona.