Strona:Henryk Nagiel - Tajemnice Nalewek.djvu/132

Ta strona została uwierzytelniona.

wnuka i wreszcie starała się ukrywać przed starcem różne szaleństwa „księcia Stasza“. To też młody szaleniec kochał ją, jak rodzoną matkę.
Wróćmy jednak do chwili obecnej.
Mały arkusik różowego papieru, który leży przed Felą, jest zapisany na wszystkie strony drobniuteńkiem pismem. To list. Otarła łzę, która jej się zakręciła w oku, wzięła raz jeszcze do ręki list ten, zmięty, widocznie już parękroć czytany, i czyta go raz jeszcze z uwagą.
Oto treść listu:
„Najdroższa Felo!
„Wiesz dobrze, że nie znałam nigdy matki, nie miałam siostry, którejbym się mogła zwierzyć z tem, co każe bić mocniej memu sercu, co mnie wzrusza, martwi, albo raduje. Wiesz także dobrze, jaką do ciebie uczułam sympatję od pierwszej chwili, kiedy cię tylko poznałam. Pomimo różnicy wieku, pomimo, że nigdybym ci nie potrafiła dorównać w tysiącznych przedmiotach, w dobroci, w szlachetności, w zdrowym sądzie o rzeczach, odrazu uczułam się pociągnięta do ciebie, odrazu spostrzegłam, że w tobie będę mogła położyć zaufanie.
„Byłaś tyle dobra, że raczyłaś przyjąć tę przyjaźń, którą ci tak po dziecięcemu otwarcie od pierwszej chwili ofiarowałam. Stałaś się moją starszą siostrą i dzięki twoim radom wielokroć już uniknęłam nieprzyjemnych chwil i przykrości dla siebie i dla innych. Ile razy rozstawałam się z tobą,