— W takim razie można. Tylko jedna ostrożność. Messer niech da na czas wyprawy na zastaw swoją Bertę. Maleńka zostanie przez ten czas u pana: Z nim inaczej nie można.
— Dobrze.
— Jeszcze jedno. Muszę widzieć Messera. Niech o piątej będzie u ciebie. Przyjdę tam. Rozumiesz?
— Rozumiem.
Lufcik się zamknął.
— No, idźmy — i wreszcie... Grosberg czeka mnie od pół godziny.
Pan Landsberger przebiegł swój gabinet i kantor. We drzwiach jednak zagrodził mu znowu drogę listonosz.
— List do wielmożnego pana. Napisano na kopercie: „Bardzo pilno!“
Pan Joachim machnął tylko ręką i chciał włożyć list do kieszeni, gdy wtem rzucił okiem na kopertę.
— No, dziś same nowości — mruknął. — Czego do licha tak pilno Natanowi?
Stanął w oknie, rozerwał kopertę i przebiegł oczyma długie pismo. Oczy jego wyrażały zdziwienie. Jeszcze raz przeczytał list uważnie i schował go do kieszeni. Zwrócił się do starszego z dwóch kantorzystów, ciągle piszącego coś za kratkami. Rzekł do niego:
— Panie Ringhof, dziś wieczorem wyjeżdżam.
Strona:Henryk Nagiel - Tajemnice Nalewek.djvu/183
Ta strona została uwierzytelniona.