Strona:Henryk Nagiel - Tajemnice Nalewek.djvu/272

Ta strona została uwierzytelniona.

Dwaj ludzie wyszli, został tylko jeden. Przeciągnął się on, splunął i mruknął jakieś niezrozumiałe przekleństwo żydowskie.
Przystąpił do ajenta, leżącego nieruchomo, i zaczął mu rozwiązywać nogi.
„Fryga“ czekał cierpliwie końca tej operacji. Jak tylko uczuł, że nogi ma wolne, wyciągnął rękę i, pochwyciwszy nią garść popiołu, którego spora kupka leżała przed piecem, rzucił w oczy swemu stróżowi. W sekundę potem był już na nogach, trzymając w ręku przedmiot, który mu posłużył do przecięcia sznurów na rękach.
Wszystko to nastąpiło w jednej sekundzie.
W chwili, kiedy drab, oślepiony popiołem, rzucił się naprzód, pragnąc ciężarem swego ciała przydusić więźnia, „Fryga“ znajdował się już przy drzwiach, które przed chwilą wskazywał drab, dający towarzyszowi instrukcje.
Ajent z niezmierną szybkością i przytomnością umysłu usnuł plan, który tak szczęśliwie udało mu się wykonać. Nie mając innego wyjścia, postanowił umknąć do owego „śpichrza“, o którym mówiono przed chwilą. Przypuszczał, że drzwi będą otwarte, ów „śpichrz“ mógł mieć jakieś wyjście. Zresztą sądził, że ci, którzy podążą za nim w pogoń, nie odrazu wpadną na myśl, że udał się w tamtą stronę. W każdym razie, ponieważ słyszał, że rebe miał dopiero przyjść do „śpichrza“, przypuszczał, że go tam w tej chwili niema. Rozbierając tedy wszelkie ewentualności,