Ta strona została uwierzytelniona.
II
ZA KAUCJĄ
— A więc to nie żarty adwokacie?
— Bynajmniej.
— Zgóry trzykroć sto tysięcy rubli!
— Gotówką.
— I kto składa?
— Pan Stawinicz, przyjaciel Strzeleckiego.
— Ależ to musi być miljoner. Wiesz pan, że w mojej praktyce, a zapewne i w praktyce całego naszego sądu, dotąd podobnego wypadku nie było.
Taki djalog prowadzony był na dzień wcześniej przed wypadkami, opowiedzianymi w poprzednim rozdziale, przez znanego nam już sędziego śledczego i adwokata „Julka“.
— To ciekawe, to ciekawe! — powtarzał sędzia śledczy, przeciągając ręką po czole.
— Ale siadajże, adwokacie! — dorzucił po chwili. — Takeś mnie oszołomił twą wiadomością że nie uważałem nawet, iż dotąd stoisz.
„Julek“ siadł. Wykrzyknik sędziego co do