broń. W ostatnim razie mogli się dostać na drugą galerję i tu z nim skończyć. Śmiałość ich dochodziła do ostatnich granic. Odgłosy wystrzałów, pomimo grubych ścian śpichrza, pomimo jego widocznie dość odosobnionego położenia, mogły zaalarmować sąsiadów. Pomimo to, napastnicy nie cofali się przed niczem. Byli zdecydowani.
Rozumowanie to w jednej sekundzie przebiegło przez mózg ajenta. Pozostawała mu jedyna droga przez otwór okienny. Wybrał ją. Wybił kratę i znalazł się nazewnątrz.
Spadał...
Jak już wiemy z opowiadania pana Natana Lurjego tuż obok śpichrza, pod okienkiem, którem wyskoczył „Fryga“, znajdował się rodzaj ogródka lub drugiego podwórza, a do samego muru śpichrza była przysunięta szopa. Na dach tej szopy upadł „Fryga“ To złagodziło bardzo znacznie siłę upadku. Z dachu stoczył się na ziemię i znalazł pod szopą, na piasku, obok złożonych naczyń domowych, łopat, mioteł i narzędzi ogrodniczych.
Dlatego też ani prześladowcy, pragnący z okienek śpichrza przekonać się o tem, co się stało z ajentem, ani rozbudzeni hałasem sąsiedzi, którzy zaczęli wyglądać z okien wielkiej, położonej naprzeciwko oficyny, nie widzieli „Frygi“, leżącego pod zakryciem dachu.
Wkrótce dotkliwy chłód obudził ajenta. Wczesne poranki w początku października odznaczają się
Strona:Henryk Nagiel - Tajemnice Nalewek.djvu/338
Ta strona została uwierzytelniona.