— I nie poszedłeś pan po pugilares?
— Nie. Dopiero dziś rano służąca, stara baba, powiedziała mi, że Róża nie nocowała w domu.
Stalowy wzrok „Joska“ wyrażał zdziwienie. Apenszlak ciągnął dalej:
— Baba mówiła mi, że Róża wróciła wczoraj do domu około szóstej po południu, była w domu z jaką godzinę i wyszła. Na noc nie wróciła. Pan potrzebujesz przypuścić, że ja poleciałem jak szalony do jej pokoiku. I czy pan wiesz, co ja się przekonałem?
— Cóż takiego?
— Niema ani pugilaresu, ani Róży. Przetrząsnąłem cały pokój, całą pościel. Nie znalazłem nic. Na stole leżał ten papier.
Wyjął z kieszeni pomiętą ćwiartkę papieru listowego. „Josek“ rzucił na nią okiem. Było tam tylko parę wyrazów. Kartka brzmiała, jak następuje:
„Panie!
„Po tem, co się dowiedziałam z papierów, opuszczam ten dom na zawsze. Dowody zabieram“.
Pod tem żadnego podpisu.
— I cóż się ona mogła dowiedzieć? — pytał „Josek“, w którego głosie wibrowały ostre, chrapliwe nuty.
— Wszystkiego, wszystkiego... Długo to opowiadać...
— Zresztą, to zbyteczne. Pańską historję znam aż nadto dobrze — rzekł „Josek“ zimno.
Strona:Henryk Nagiel - Tajemnice Nalewek.djvu/393
Ta strona została uwierzytelniona.