miejscu Jehowy w swej filozofji stawiał, przeznaczonego do spełnienia wielkich, cywilizacyjnych zadań i wyrzekać się tego plemienia i jego sztandaru, religji, nie chciał. W marzeniach o swej przyszłości zawsze widział siebie Żydem. Miał przed sobą inną zupełnie, zgóry nakreśloną drogę, ażeby mógł przecinać ją doczesnem małżeństwem, rujnującem wszystkie wielkie jego plany. Wreszcie to małżeństwo wysunęłoby go zupełnie z jego sfery, zrobiłoby wyrzutkiem z pomiędzy swoich, pozbawiło na pewien, może dłuższy czas meterjalnej podstawy bytu.
Od dwuch tygodni ten dylemat bez wyjścia napełniał sobą jego rozgorączkowany mózg Szaleć za nią, szaleć tak, jak on, i nie mieć nawet złudzenia, nawet oddalonej nadziei! I oto obecnie miał w ręku to wątłe ciało, stanowiące przedmiot jego pożądań; ta biała pierś wydobywała się z pod stanika, te bujne włosy otaczały twarz od której bladości, jak krwawa róża, odbijały purpurowe usta...
Szaleństwo ogarnęło Mojżesza.
Scena ta — pisała panna Fela w swym rękopisie — przed którą serce się wzdryga, którą bez niepotrzebnej pruderji uważam za właściwe dla wyjaśnienia sprawy odtworzyć tak, jak była ona opowiedziana przez więcej szalonego i chorego, niż świadomie winnego bohatera, jest dosłownie i ściśle prawdziwa, pomimo swego pozornego nieprawdopodobieństwa.
Strona:Henryk Nagiel - Tajemnice Nalewek.djvu/431
Ta strona została uwierzytelniona.