przyzwoicie, a córką, której zamknięta w sobie boleść manifestowała się rodzajem znieczulenia i obojętnością na wszystko, zaopiekowała się poczciwa żona zakrystjana. Zmusiła ona niemal dziewczę do opuszczenia izdebki, pełnej polesnych wspomnień. Dziewczę tymczasem zamieszkało u niej.
Upłynęło parę dni po pogrzebie. Zacny proboszcz troskał się bardzo nad tem, co zrobić dla dziewczęcia, ciągle przybitego rozpaczą i milczącego. Postanowił się wreszcie z niem rozmówić. Dziewczę na zapytania kapłana, objaśniło, że, o ile pamięta, mieszkało z ojcem i z matką na wsi, w miejscowości Z., w sąsiedniej Galicji. Ojciec był rządcą obszernego majątku, a życie ich przez długie lata płynęło zupełnie spokojnie. Dopiero przed paru laty zaczęły przychodzić niepokojące wieści. Chłopi burzyli się w okolicy. Zapowiadano nieszczęścia dla panów i rządców. Ojciec śmiał się z tego, lub pokazywał wiszącą na ścianie dubeltówkę.
— To nie ze mną, starym żołnierzem, sprawa! — mówił.
Tymczasem przychodziły coraz gorsze wieści. Pożogi zaczynały się ukazywać w okolicy; chłopstwo było coraz bardziej harde. Nastąpiła straszna noc i jeszcze straszniejszy ranek... Dwór, w którym mieszkali, został zdobyty i spalony: wobec nieszczęśliwych kobiet zabito kamieniami ich męża i ojca, a od gorszego losu ochroniło ich tylko przybycie sąsiedniej komendy wojskowej.
Strona:Henryk Nagiel - Tajemnice Nalewek.djvu/436
Ta strona została uwierzytelniona.