Strona:Henryk Nagiel - Tajemnice Nalewek.djvu/437

Ta strona została uwierzytelniona.

W dwa dni potem, kobiety, pozbawione wszystkiego, opuszczały niegościnną ziemię Galicji, pozostawiając za sobą zniszczone raz na zawsze szczęście i spokój, oraz zwłoki ojca i męża, pochowane naprędce na cichym, wiejskim cmentarzu. Matka Józi, przeszedłszy granicę, skierowała się w stronę Berdyczowa, ponieważ w tej okolicy mieli zamieszkiwać jej krewni i stąd pochodziła ona sama.
Z tem pochodzeniem matki dziewczęcia była znów cała historja. Córka zamożnej rodziny, wbrew woli braci, wyszła za proletarjusza, który umiał zyskać jej serce w dni walki i niepokoju odwagą i bohaterską walecznością, a potem, gdy wypadki uczyniły go wygnańcem, bez żalu opuciła kraj, poszła do obcej Galicji, nie żądając ani złamanego szeląga z rodzinnej sukcesji, nie dając o sobie znać braciom, którzy się jej wyparli. Po śmierci męża rozbita przez życie i osierocona, wracała w rodzinne strony, nie dla siebie, ale dla swego dziecięcia, pragnąc odwołać się w imię córki do przysługujących jej praw, a jednak nie mając odwagi przełamać swych skrupułów, swej patrycjuszowskiej dumy.
Opowieść tę dziewczę znało z urywkowych słówek matki, ze skargi, które się tej dumnej, a heroicznie znoszącej najcięższą nędzę kobiecie od czasu do czasu z głębi serca wyrywały. Józia nie wiedziała nawet nazwiska tych bogatych krewnych, a koperta, którą jej matka, niby testament, oddała przed śmiercią, i w której miały się mieś-