Strona:Henryk Nagiel - Tajemnice Nalewek.djvu/444

Ta strona została uwierzytelniona.

przez konającą matkę; odpowiedź niezmiernie ważna, bo zapewnić mogąca jej i dziecięciu, materjalną niezależność, nie przychodziła, a w razie zniknięcia, mogła jej nie znaleźć.
— Rozumiesz pan — mówiła w błotnistej uliczce, gdzie w cieniu wieczora widziała się z Abrahamem po raz ostatni przed opuszczeniem domu zakrystjana — że chcę dla mego dziecięcia ojca. Ale pragnęłabym także, aby to dziecię nie potrzebowało nigdy jego łaski.
Abraham, którego oczy na każdą wzmiankę o fortunie, zdającej się ewentualnie oczekiwać Józię, świeciły fosforycznym blaskiem, zdołał uspokoić dziewczę. Podyktował on Józi list, skierowany do tej samej osoby, do której pisała jej nieżyjąca już matka, w którym prosiła o odpowiedź pod adresem pana Abrahama X., głównego buchaltera domu handlowego Z. Z. w Berdyczowie.
...Osobistość Abrahama zbyt mi jest bliską — pisała dalej panna Fela — ażebym mogła panu, panie mecenasie, w formie zwykłej, objektywnej opowieści odtworzyć dalej rozumowo i psychologicznie ten drugi akt mego dramatu. Powiem tedy krótko, że nieszczęśliwe dziewczę usłuchało rad Abrahama i w parę miesięcy potem wydało na świat w jednej z sąsiednich wiosek maleńką dziecinę. Jednakowoż, ani przejście Mojżesza na łono Kościoła chrześcijańskiego, ani ślub jego z Józią nigdy nie nastąpiły. Ani ona, ani on nie znali Abrahama. W głębi tej sprawy, od pierwszej chwili, kiedy