„W imieniu trzech. Rozkaz stanowczy. To, o czem mówiono, zrobić. Rzecz wiadomą złożyć przy drzwiach. Wykonanie: dziewiąta wieczór. Papier zniszczyć. Pod groźbą“.
Przez chwilą panowało milczenie. Sędzia wziął z rąk ajenta papier i przyglądał mu się z uwagą.
— Rzeczywiście. — rzekł. — Trzeba być dzieckiem, żeby tego nie zobaczyć odrazu.
„Fryga“ chciał się już zacząć tłumaczyć, że ośmielił się być bardziej przenikliwym, niż sędzia, ale urzędnik mu przerwał:
— Dobrze już, dobrze! Dajmy temu pokój. Przystąpmy czemprędzej do wniosków. Mamy teraz materjał faktyczny. Postarajmy się go ocenić.
Ajent policyjny skinął potakująco głową.
— Powiedz mi pan — rzekł sędzia — jaka jest o tem wszystkiem pańska opinja?
— Pan sędzia każe?
— Tak.
„Fryga“ zamyślił się na chwilę, wreszcie zaczął:
— Mojem skromnem zdaniem, sprawa jest teraz jasna, jak słońce.
— Tak?
— Opowiadanie panny Feli przekonywa nas najlepiej, kto są wspólnicy Ejtelesa i że niewątpliwie oni, przy, lub bez pomocy indywiduum, noszącego miano Joska lub Józefa Stiefla, popełnili kradzież, nie mogąc inaczej dobrać się do kasy
Strona:Henryk Nagiel - Tajemnice Nalewek.djvu/460
Ta strona została uwierzytelniona.