Strona:Henryk Nagiel - Tajemnice Nalewek.djvu/462

Ta strona została uwierzytelniona.

i cyfrowe pismo przekonywają, że banda posiada nawet pewne specjalne urządzenia, dowodzące jej rozwoju. Słowem, istnienie bandy jest niewątpliwe. Czy pan sędzia podziela i to moje zdanie?
— O tyle, o ile...
„Fryga“ spojrzał z pewnem niepokojem na sędziego, na którego ustach błądził zagadkowy uśmiech. Po chwili ciągnął dalej, z większem jeszcze przejęciem się:
— Adwokat, któremu wspominałem o tej bandzie w chwili, kiedy jeszcze mogłem ją tylko przeczuwać, zawsze się uśmiechał. A jednak pokazało się obecnie, że ja mam słuszność. Przyjęcie istnienia bandy za fakt tłumaczy wszystko i wiąże w jedną całość dziwne wypadki, które się przewijają przed naszemi oczyma. Noc, którą przepędziłem w piwnicach Apenszlaka, przestaje być halucynacją, kiedy znaleziono w jego pugilaresie fałszywe banknoty i dowody, że zamiast poważnego kupca, jest on ściganym przez prawo złoczyńcą. Fałszerz pieniędzy, będący w zbyt dobrej komitywie z Fajnhandem i Lurjem, dowodzi najlepiej, co za jedni są ci ludzie. Piękna Tema, która jest siostrą znanej „Złotej Rączki“, czy może zasługiwać na wiarogodność w chwili, kiedy oddaje, jakoby u niej zostawione przez Strzeleckiego, pieniądze pochodzące z kradzieży? Występki wiążą się tu z sobą w nieprzerwane pasmo. Banda zajmuje się kontrabandą, fałszuje plomby i pieniądze, eksploatuje za pomocą szantażu Ejtelesa, okrada go w chwili,