kiedy on chce położyć „veto“, sprowadza samobójstwo Halbersona, wynajduje fałszywe poszlaki przeciwko Strzeleckiemu, wreszcie zabija „Czerwonego Janka“. Jest to cały szereg zbrodni, w którym nic niema do czynienia pan Strzelecki.
— No to ostatnie zgoda — rzucił uwagę sędzia.
— Jedno jest dla mnie w tem wszystkiem niezupełnie jasne — ciągnął dalej „Fryga“ — oto rola tego Joska Stiefla, kantorzysty z banku Ejtelesa, który, jak to dziś rano już sprawdziłem u rządcy, mieszka i jest rzeczywiście zameldowany u pokątnego doradcy, Meinera. Niewątpliwie jest to to samo indywiduum, które śledziłem owego wieczora, wychodzące od Temy. Znajduje się więc ono w stosunkach z Meinerem, Apenszlakiem i Temą. List, znaleziony w pugilaresie Apenszlaka, wspomina o bliższym jego stosunku ze „Złotą Rączką“. Ale jakie jego stosunki do Lurjego? Czy w samej rzeczy, jak przypuszcza w tamtym liście korespodent Apenszlaka, został on tu przysłany w celu kontrolowania wspólników Ejtelesa, z polecenia tego, którego nazywają „on sam“?... Byłaby to prawdziwie potworna organizacja. Ale niema w tem nic nieprawdopodobnego.
W tej chwili „Fryga“, którego zapał nosił gwałtownie naprzód, zatrzymał się. Spoglądał on przez chwilę na twarz sędziego, na której odbił się sceptyczny uśmiech. Uśmiech ten przywołał ajenta do rzeczywistości.
Strona:Henryk Nagiel - Tajemnice Nalewek.djvu/463
Ta strona została uwierzytelniona.