Strona:Henryk Nagiel - Tajemnice Nalewek.djvu/476

Ta strona została uwierzytelniona.

uważaliśmy „Czerwonego Janka“. Obecnie jednak dowiadujemy się, że ten chłopczyk nie może nam już szkodzić. Wyczytaliśmy w dzisiejszych pismach porannych, że wczorajszej nocy ten bandyta został sprzątnięty. Co mówisz o tem?
Pan Natan zbierał się z myślą.
— Na pozór, jest to nadspodziewanie dla nas korzystne. Zdawałoby się, że ktoś umyślnie, widząc jaką przeszkodą stać się może w naszych planach „Czerwony Janek“, postarał się go usunąć. Jednak w gruncie rzeczy...
— W gruncie rzeczy?...
— Jeśli jest tak rzeczywiście, jeśli ten ktoś nie cofa się przed żadną zbrodnią, jego potęga jest dla nas prawdziwie niepokojącą, prawdziwie straszną.
— Obawiasz się? — zapytał pan Joachim, którego twarz przyoblekła się w tej chwili dotąd niezwykłym mu wyrazem powagi.
— Tak, obawiam.
Przez krótką chwilę panowało milczenie. Przerwał je pan Landsberger, którego twarz już się nie śmiała.
— Bądź co bądź, tymczasowo sprawę „Czerwonego Janka“, jako bezpośredni powód likwidacji, usuwamy za nawias...
— Pozostanie i tak innych powodów aż nadto wiele...
— Słucham.
— A więc — prawił tym razem pan Natan — oto numer drugi: Apenszlak i druga niezbadana