Strona:Henryk Nagiel - Tajemnice Nalewek.djvu/485

Ta strona została uwierzytelniona.

czas kiedy każdy z tych smarkaczy posiadał ją, ile razy chciał... I Strzelecki i książę Stasz i wszyscy...
— Uspokój się, Natanie — perswadował Landsberger.
— O „likwidacji“ myślałem już dawno. Marzyłem, że wezmę ją ze sobą, że pojedziemy zagranicę... że będziemy sami! I wiesz, co się stało... wiesz?
— Cóż?
— Byłem u niej wczoraj. Znikła tak samo, jak Róża...
Mimowolny okrzyk zdziwienia wyrwał się z piersi pana Joachima.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Rozmowa ta toczyła się tego samego popołudnia, kiedy sędzia śledczy konferował z „Frygą“.