Strona:Henryk Nagiel - Tajemnice Nalewek.djvu/495

Ta strona została uwierzytelniona.

dział Halberson: „Zgrzeszyliśmy — zapłacimy“. Mojżesz już zapłacił... Teraz kolej na niego.
Na decyzję bankiera, napoły już powziętą, wpływał także w znacznej mierze „książę Stasz“. Ten pustak, szałaput, z którego śmiała się cała złota młodzież Warszawy, miał dziwnym trafem świeże i gorące serce, które nagradzało próżnię mózgu. Co rana, witając dziadka, przypominał mu Janka Strzeleckiego i pytał, kiedy on będzie wolny? Przekonywał starego bankiera, że trzeba koniecznie uwolnić Strzeleckiego z więzienia, a złe głosy złośliwych umilkną na zawsze.
— Niech dziadzio to zrobi! — wołał „książę Stasz“ — niech zrobi! Ja bardzo proszę, jak ta kura grzędy.
Ejteles, mimowoli uśmiechając się, obiecywał.
Powoli więc w głębi jego umysłu formowało się postanowienie. Zresztą kosztowało go ono wiele, zaprzeczyć temu nie można. Upokorzona duma i miłość własna podnosiły głowę na tę myśl. Gorący rumieniec wstydu przypływał nieraz do jego bladej twarzy. Niepokój i rozdrażnienie dręczyły jego nerwy.
Niekiedy był ofiarą halucynacyj. Przez parę ostatnich nocy zdawało mu się, że widzi jakąś postać przy swojem łóżku... Wyobraźnia odtwarzała mu rysy pana Natana...

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

W chwili, kiedy znajdujemy starca spoczywającego na szezlongu, umysł jego pracuje.