Strona:Henryk Nagiel - Tajemnice Nalewek.djvu/496

Ta strona została uwierzytelniona.

Przed dwoma godzinami posłał wnuka do adwokata „Julka“, ażeby dowiedział się o stanie sprawy Strzeleckiego. Gorączka paliła starca. Pragnął wiedzieć, czy i kiedy wypadnie mu zrobić ostateczne poświęcenie. „Księciu Staszowi“ nie trzeba było dwa razy powtarzać tego polecenia. On i tak, sam, z własnej woli i chęci, odwiedzał ciągle adwokata, dowiadując się o losy Janka, niepokoił go i przeszkadzał w pracy.
Gdy „książę Stasz“ wyszedł, starzec na parę chwil zasnął. Przez sen miał dziwną halucynację. Zdawało mu się, że umieszczone w głębi pokoju, zawsze zamknięte drzwi, oddzielające jego pokój od kawalerskiego apartamentu pana Lurjego, otworzyły się, że wszedł przez nie jakiś człowiek i, korzystając z mroku, który zapadał, posunął się niedosłyszalnemi krokami w kierunku stolika, na którym znajdowała się szklanka z uspokajającym napojem, przepisanym przez doktora Zermana. Człowiek ów, który z postaci zadziwiająco był podobny do pana Natana Lurjego, poruszył szklanką i po krótkiej chwilce zniknął znów za drzwiami, zamykającemi się za nim bez szelestu.
Starzec zadzwonił na lokaja i kazał mu zapalić lampę.
Teraz spoczywa na szezlongu i obciera pot, który mu występuje na czoło. Myśl o tajemniczej halucynacji mimowoli wraca ku panu Natanowi. — A gdyby to była prawda? — pyta sam siebie, pe-